czwartek, 18 kwietnia 2013

Teliga



Wśród wielu polskich żeglarzy zawsze najbardziej podziwiałam Leonida Teligę, który w czasach  bardzo niesprzyjających takim przedsięwzięciom wybudował sobie jacht i samotnie opłynął świat dookoła.


Spełnił jedno ze swoich marzeń zanim toczący go już wtedy nowotwór rozwinął się na dobre. Jacht "Opty" Teliga wybudował za własne oszczędności na podstawie planów jednostki pełnomorskiej opracowanych w Polsce jeszcze przed II wojną światową. Jacht był drewniany z drewnianym osprzętem i nierdzewnymi okuciami, został dobrze wyposażony w sprzęt nawigacyjny i ratunkowy, jednakże nie posiadał radiostacji. 


Ponieważ pochodził z komunistycznego kraju w trakcie żeglugi spotkało go kilka nieprzyjemności, ze strony władz państw do których zawijał. Nie ze strony mieszkańców, gdyż w tamtych czasach samotny rejs dookoła świata był nie lada wyczynem i nie spowszedniał tak, jak obecnie. Zwłaszcza, że i jachty i ich wyposażenie były znacznie bardziej spartańskie niż obecnie.



Do Casblanki żeglarz i jego jacht dotarli na pokładzie MS "Słupsk". Z tego afrykańskiego portu 25 stycznia 1967 roku Teliga rozpoczął swoją morską przygodę płynąc "na skrzydłach pasatu" w stronę wysp karaibskich i Kanału Panamskiego po drodze odwiedzając Wyspy Kanaryjskie. W tych czasach strefa Kanału Panamskiego była amerykańską enklawą w centrum niezależnej Panamy, więc żeby przepłynąć Kanał Teliga musiał uzyskać zgodę władz amerykańskich. Po 11 dniach targów z administracją kanału i interwencji ambasady w Waszyngtonie oraz artykułach w światowej prasie polaka przepuszczono. 


Dalsza droga prowadziła na Wyspy Galapagos i następnie na Fidżi. Tam dowiedział się, że do Australii może zawinąć tylko na krótki pobyt w celu dokonania niezbędnych napraw. Był to kolejny przejaw szykanowania polskiego żeglarza przez administrację państwa niezbyt przyjaznego dla komunistycznej Polski. Po takim "dictum" Teliga postanowił nie zawijać do żadnego portu przed Dakarem w Afryce Zachodniej. Ten etap podróży wyniósł 13 260 mil i przez 165 dni słuch o naszym żeglarzu przynajmniej w Polsce zaginął. Na wysokości Kapsztadu (tam z powodów politycznych nie wolno mu było zawinąć) spotkał jacht turystyczny RPA, którego załoga podzieliła się z nim prowiantem i papierosami. Poza tym był kilkakrotnie widziany przez inne jednostki morskie ale nie zawsze rozpoznany. Ten etap był najdłuższy samotnym rejsem. Teliga pobił rekord ustalony przez amerykańskiego żeglarz Bernarda Gilboy'a, który  85 lat wcześniej w ciągu 163 dni pokonał ok. 6 000 mil z Kalifornii do Australii i wycieńczony został znaleziony na morzu.


5 kwietnia 1969 roku na Wypach Kanaryjskich Teliga zamknął ziemską pętlę i 30 kwietnia zakończył rejs w Casablance. Do kraju wraz z jachtem wrócił na pokładzie statku MS "Orłowo"
Opisy rejsu znalazły się w trzech książkach tłumaczonych na wiele języków.
  • Opty – od Gdyni do Fidżi – 1970
  • Opty – od Fidżi do Casablanki – 1970
  • Samotny rejs Opty – 1973 i 1976


Rejs Leonida Teligi wpisał go na listę kilkunastu żeglarzy, którzy samotnie okrążyli Ziemię. Na podziw zasługuje fakt, że żeglarz nie korzystał z pomocy żadnych instytucjii państwowych, było to całkowicie przedsięwzięcie indywidualne i nawet nie bardzo reklamowane przez krajowe media.Dopiero zakończony sukcesem rejs obudził władze państwowe, które planowały uczynić wielką fetę z jego powrotu, jednakże stan zdrowia Teligi uniemożliwił to. Władze, które nie bardzo mogły podłączyć się do jego sukcesu  podkreślały, że korzystał on z "pięćdziesięcioletniego dorobku żeglarstwa polskiego" i wyróżniły licznymi odznaczeniami z Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski włącznie. 


 Dla mnie jest to największy wyczyn żeglarski dokonany przez Polaka. Mimo, że później Polacy pływali i trudniejszymi trasami i bili kolejne rekordy samotnej żeglugi, to Teliga dokonał tego całkowicie samodzielnie odcinając się wręcz od jakiejkolwiek pomocy ze strony instytucji państwowych, za własne pieniądze i na przekór wszystkim, którzy starali się mu przeszkodzić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz