piątek, 30 października 2015

Irlandia XI

Po opuszczeniu Ashford Castle ruszyliśmy w kierunku Connemary. Jest to kraina geograficzna w zachodniej Irlandii rozciągająca się w hrabstwach Galway i Mayo. Nazwa pochodzi od grup plemiennych Conmacne Marine, które we wczesnym średniowieczu zamieszkiwały te tereny. Na terenie Connemary znajduje się Park Narodowy Connemara. Klimat nie jest tu zbyt sprzyjający człowiekowi, bo wysoka wilgotność, niezbyt wysokie temperatury i częste wiatry powodują, że rzadko świeci tu słońce, a mgły i opady są na porządku dziennym. Doświadczyliśmy tych pierwszych i niestety wszystkie najpiękniejsze miejsca regiony oglądaliśmy za mglistą zasłoną. Powszechnie mówi się, że jest to najbardziej dzika część Irlandii. Teren jest słabo zaludniony, a w górach na na torfowiskach łatwiej spotkać pasące się owce niż człowieka.Owce chodzą tam samopas i nie rzadko spacerują po drogach, Na szczęście ruch samochodowy też nie jest w tych terenach zbyt intensywny, więc wypadki nie zdarzają się zbyt często. Paweł raz musiał gwałtownie hamować z powodu spacerującego po szosie barana, nie widocznego zza ostrego zakrętu. Conemara to kraina górzysta - Maamturk Mountains i Twelve Bens to pasma wzgórz ciągnących się przez tę krainę. Podobno upodobali je sobie amatorzy rozrywek ekstremalnych i dokonują jednorazowego przejścia przez wszystkie wzgórza danego pasma. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że nie ma tu szlaków turystycznych i drogę należy wybierać sobie samemu wędrówka nabiera trochę pionierskiego charakteru. Najwyższy szczyt Maamturk - Barrslievenoroy (Binn Idir an da Log) wznosi się na na wysokość 702 m. Należy jednak pamiętać, że w Conemarze wspinając się na jakikolwiek szczyt wyrusza się prawie z poziomu morza, a więc należy pokonać taką wysokość, jaką szczyt ma w rzeczywistości. Kumulacja Twelve Benns -  Doughraugh ma wysokość 526 metrówm nad poziomem morza. Wędrówkę przez wzgórza utrudniają głębokie doliny i przełęcze pomiędzy poszczególnymi szczytami. Ja nie jestem amatorem ekstremalnych rozrywek więc poprzestałam na wycieczce samochodem pomiędzy nimi. Może gdyby czas na to pozwolił zdecydowałabym się wejść, jak zwykle we własnym tempie na jedno czy dwa wzniesienia i na pewno sprawiłoby mi to wielką frajdę, ale tydzień w Galway nie wystarczył nawet na to żeby dokładnie poznać miasto i okolicę, a co dopiero mówić a wędrówka po górach. W Connemarze znajduje się też jedyny irlandzki fiord Killary Fjord. Ma on 16 km długości i maksymalną głębokość 45 m. Leży on w strefie dość wysokich pływów więc w porze odpływu jego końcowy odcinek bywa znacznie odkryty i staje się wspaniałym miejscem dla poszukiwaczy  morskich skarbów. Ja przywiozłam stamtąd muszlę ostrygi. Północna strona fiordu jest trudno dostępna, a z brzegu południowego można zobaczyć najwyższe wzniesienie Connemary i całej prowincji Connacht - Mweerlea (814 m n.p.m.). Nad brzegiem Killary Fjordu zobaczyłam coś, co niezwykle mnie zaintrygowało - drzewka przystrojone kolorowymi szmatkami. Usiłowałam znaleźć w iternecie jakieś informacje na ten temat, ale po polsku nie znalazłam, a jeżeli jest coś po angielsku, to nie potrafiłam od czytać. Jestem niezmiernie ciekawa jaki to zwyczaj i z czym on się wiąże. Biorąc pod uwagę, że Connemara jest regionem o bardzo tradycyjnych obyczajach strojenie drzewek może mieć nawet celtyckie korzenie. Liczne jeziora dodają uroku tej tajemniczej krainie. Miasteczka na jej obrzeżach wyglądają jak większość irlandzkich miasteczek, nie wyróżniając się niczym szczególnym.
Na pożegnanie z Irlandią zostawiam Was szanowni czytelnicy z pięknymi, choć trochę zamglonymi widokami Connemary. Większość zdjęć robiłam przez szybę z jadącego samochodu więc może są one dalekie od doskonałości, ale oddają piękno i charakter "najdzikszej części Irlandii".