poniedziałek, 17 czerwca 2013

Pomlewskie obrazki 13

Dziś wybrałam się na dłuższy spacer z Pomlewa do Pomlewa przez Przywidz.  Na leśnej drodze spotkałam ładną gąsienicę i wyniosły kwiat dzikiej naparstnicy.



Na kwitnących ostach żerował trzmiel  niezbyt powszechnego gatunku.


 Leśną drogą doszłam do Jeziora Przywidzkiego, a następnie wzdłuż brzegu do Przywidza. Droga prowadzi niby nad jeziorem, ale bardziej w lesie i tylko między drzewami z lewej strony połyskuje tafla wody. 



Po prawej stronie w kilku miejscach występują mokradła niemal jak w Luizjanie. Teraz latem charakterystyczne są kwitnące na nich kosaćce. 



W połowie drogi minęłam niezwykle ciekawe pokręcone drzewo - buk.


Dobre zejście na brzeg jeziora jest dopiero na wysokości wyspy, na której jest rezerwat krajobrazowy.


 Dopiero przed samym Przywidzem spotkałam ludzi - grupę młodzieży z opiekunem na spacerze wokół jeziora. Widok na jezioro też znacznie się rozszerzył i można było popatrzeć na drugi brzeg.


W Przywidzu załatwiłam kilka spraw i ulicą Uhlenberga koło leśniczówki ruszyłam w stronę Pomlewa. Droga na początku pokrywa się ze ścieżką edukacją wytyczoną tu przez Nadleśnictwo i Gminę. Na początku prowadzi przez las i tylko w kilku miejscach rozciąga się z niej widok na wzgórza otaczające Przywidz.


Przy drodze mija się ogromną lipę - średnica owalnego pnia wynosi około 1,5 metra w najszerszym miejscu. Nic więc dziwnego, że w tym miejscu na ścieżce edukacyjnej przewidziany jest przystanek.


W lesie aż roi się od różnych owadów - much i komary to uciążliwi towarzysze wędrówki ale oprócz nich na drodze spotyka się mrówki i żuczki gnojarki. 


Są bardzo ładne w swych połyskujących metalicznie granatowych pancerzykach.
Po wyjściu z lasu byłam już w Pomlewie, choć do domu miałam jeszcze daleko.  W pierwszym Pomlewie wykluły się już młode bociany i nieśmiało wyglądały z gniazda, a na wiejskim stawie dumnie paradowała para kaczek.


Kaczki rozprzestrzeniły się licznie na pobliskich stawach. Myślę, że czują się tu dość bezpiecznie, bo nawet specjalnie nie uciekają. Dominują kaczory - kaczki pewnie siedzą jeszcze na gniazdach.


Idąc ulicą Wiejską minęłam niezwykle kolorową łąkę - mlecze i koniczyna utworzyły piękny, kolorowy kobierzec. 


Do domu dotarłam po ponad trzech godzinach wędrówki. Byłam zmęczona ale i zadowolona,  że bez żadnych problemów przeszłam wyznaczony sobie dystans. Myślę, że łącznie zrobiłam ok. 10 kilometrów. Wrażeń estetycznych miałam co niemiara, a zdjęcia oddają tylko ich część. Pogoda mi dopisała, bo choć słonecznie nie było zbyt gorąco, a chłodny wiatr chronił przed przegrzaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz