czwartek, 28 marca 2019

Brema - Ratusz

     


     Będąc na bremeńskim rynku warto wejść do Ratusza. Cena za wstęp nie jest wygórowana, a zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem. Nas oprowadzała miła pani przewodniczka, która opowiadała o budynku po niemiecku, ale gdy zorientowała się, że ja nic nie rozumiem dodawała zawsze kilka słów o poszczególnych obiektach po angielsku. Resztę tłumaczyła mi Ewa, więc dowiedziałam się dość dużo o tym przepięknym budynku i jego wnętrzach. Sam budynek pochodzi z XV wieku ale w w wieku XVII został odrestaurowany w stylu renesansowym i taką formę zachował do dziś. Do dziś też jest siedzibą hanzeatyckiego burmistrza wolnego miasta Bremy i prezydenta senatu. Ratusz podobnie jak i kilka innych obiektów w centrum Bremy uniknął zniszczenia podczas II wojny światowej mimo, że miasto było dość intensywnie bombardowane przez aliantów. Podobno alianci nie bombardowali miejsc kultu, a Ratusz leży w bezpośrednim sąsiedztwie romańskiej katedry. Chyba nie w każdym niemieckim mieście tak było, ale w Bremie zadziałało. 
Widok na rynek przez witrażowe okno sali posiedzeń senatu.
     Ratusz piękny z zewnątrz wewnątrz prezentuje prawdziwe bogactwo. Ze zwiedzanych wnętrz najbardziej utkwiły mi w pamięci: górna sala ratuszowa, w której znajduje się osiemnastowieczne wyposażenie, oraz małe pomieszczenie z 1595 roku z bogatym secesyjnym wyposażeniem. Na szczególną uwagę zasługują bogato rzeźbione drewniane elementy świadczące o niezwykłym kunszcie bremeńskich snycerzy. Pięknie zdobione sufity, ściany ozdobione licznymi płótnami dokumentującymi historię miasta i ludzi dlań zasłużonych, modele żaglowców podwieszone pod sufitem i duże okna nadają wnętrzom specyficzny urok. Warto zwiedzić ten obiekt choćby dlatego, że stoi niezniszczony od kilku wieków i w sposób autentyczny ukazuje jak w dawnych wiekach urzędowali rajcy Bremy, a jednocześnie służy władzom miasta do dziś. 

Piękna klatka schodowa zapowiada niezłą ucztę estetyczną.

Ściany klatki schodowej zdobią obrazy nawiązujące do historii miasta i prezentujące ludzi dla niego zasłużonych.

Ciekawy  żyrandol.

Liczne obrazy nawiązują do historii miasta.

Górna sala ratusz obecnie wykorzystywana jest na różne spotkania organizowane przez władze miasta.

Obraz ukazujący źródło wielkości Bremy - handel morski.

Piękna robota snycerska jest widoczna na wszystkich prawie drewnianych elementach.

Wnętrze małej sali  zasługuje na uwagę.

Piękne stiuki na suficie, złota rzeźba w rogu i miła pani przewodniczka na pierwszym planie.

Zabytkowe lustro w pięknej oprawie.




Salę posiedzeń senatu zdobią modele historycznych żaglowców.

Pani przewodnik opowiada, a ja na paluszkach chodzę i robię zdjęcia słuchając, gdy mówi po angielsku.

Duże, witrażowe okna dają specyficzne światło wewnątrz.

Na bogato rzeźbionym suficie portret władców, którzy mieli wpływ na rozwój miasta.

Kolejny żaglowiec podwieszony pod sufitem.

Pięknie rzeźbione oparcie ławy.

Czyż oświetlenie wnętrza nie jest piękne.

Głowa Merkurego schowała się za żaglowcem.

I Merkury w pełnej krasie.

Mnóstwo drewnianych rzeźbionych elementów przyciąga wzrok i oko kamery.

Widok ogólny na salę - w ostatnim rzędzie zasłuchana Ewa.

Wielkie żyrandole konkurują z modelami żaglowców.

Każdy drewniany element  jest bogato rzeźbiony.

Herb miasta nad drzwiami wyjściowymi.

Specyficzne pomieszczenie z antresolą.

Podobno upolowano go niedaleko Bremy i uwieczniono na płótnie.

Kręcone schody z bogato zdobioną poręczą.





Zabytkowy bogato zdobiony stół ginie trochę pod witrażowymi oknami.



Zdobienia stołu.





Bogato zdobiony kominek.





Jeszcze raz bogato zdobiony stół. Powyżej fragmenty zdobień świadczące o wysokiej klasie bremeńskich snycerzy.

Przed salą posiedzeń. 

Ozdobna góra kominka.





środa, 27 marca 2019

Brema spacer po mieście


Brema - stojący naprzeciwko ratusza gmach Schütting z charakterystycznymi złotymi zdobieniami.
     Dwa lata temu, gdy tak na wiosnę coś zaczęło mnie nosić wprosiłam się do Ewy do Bremy. Już dość dawno u niej nie byłam więc ponowne odwiedziny były nawet wskazane. Poprzednie dwa razy oglądałam to stare, hanzeatyckie miasto na jesieni. Tym razem postanowiłam odwiedzić je latem. Z poprzednich wizyt zapamiętałam je jako ciekawe miasto, trochę przypominające zarówno Gdańsk jak i Wrocław. Piękne stare miasto i urocza dawna dzielnica rybacka rozbudziły tylko moje pragnienie, by po prostu pochodzić po mieście  i zobaczyć to, co w nim najpiękniejsze. Tydzień to nie było zbyt wiele czasu, ale pochodziłam po mieście z Ewą, obejrzałam to, co najciekawsze i nabrałam apetytu na więcej. Na rynku przy ratuszu usiadłyśmy z Ewą na kawę i miałyśmy okazję przekonać się naocznie na czym polega tak pogardzane przez niektórych "multikulti". Ewa zamówiła kawę po niemiecku, ja podziękowałam kelnerowi po angielsku, on odpowiedział nam po włosku. Obok przechodził jakiś Tybetańczyk z młynkiem modlitewnym, kawałek dalej kobieta zamotana w chustę, a jeszcze dalej czarny jak węgiel mężczyzna. Nikt nikogo nie wytykał palcami, wszyscy się do siebie uśmiechali i byli dla siebie mili. Nie wiem, jak kształtują się na co dzień stosunki pomiędzy tak różnorodnymi grupami ludzi w Bremie, ale ta scenka z rynku zapadła mi głęboko w pamięci.
     Brema, po niemiecku Bremen, to stare miasto nad Wezerą, swoją historią sięgające czasów Karola Wielkiego. Mieszkańcom Pomorza kojarzy się głównie z Hanzą, gdyż przynależność do tego związku miast łączy Bremę z Gdańskiem - obecnie są to miasta partnerskie. Dzięki położeniu niedaleko ujścia Wezery i intensywnie prowadzonemu handlowi miasto dość szybko się bogaciło i rozbudowywało - do dziś możemy oglądać ślady dawnej świetności Bremy. Piękny ratusz i bogate kościoły przyciągają rzesze turystów z całego świata. Latem centrum miasta jest zielone, gdyż tereny nad dawną fosą zamienione zostały w park zachęcający do spacerów - ten element miasta skojarzył mi się z Wrocławiem. Spacer po mieście zaczęłyśmy z Ewą na Wezerą podziwiając stojące tam żaglowce. Potem przeszłyśmy starymi uliczkami na rynek i podziwiałyśmy otaczające go budynki. Moją uwagę zwróciły liczne detale ozdobne i rzeźbione portale. Zwiedziłyśmy też ratusz, ale o nim napiszę w oddzielnym poście.


Współczesna rzeźba na tle zabytkowych budynków.

Bardzo podobny kościół znajduję się w Środzie Śląskiej, dlatego zwróciłam na niego uwagę.


Żaglowce na Wezerze - z tyłu stoi "Aleksander von Humbold" ale o nim innym razem

Piękne zdobienia kamienic przyciągają wzrok.

Ozdobny portal i kolorowe szybki w oknach, ale drzwi już współczesne.

Herb Bremy zdobiący jeden z ciekawszych portali.

I znów połączenie zabytkowego portalu ze współczesnymi drzwiami.

Stare przeplata się z nowym w wielu miejscach Bremy i na wielu budynkach.

Ratusz  z piękną kolumnadą na frontowej ścianie.

Wejścia do ratusza strzegą dwaj rycerze na koniach.

Romańska katedra - niestety tym razem nie mogłyśmy wejść do środka, bo coś remontowali.

Posąg Rolanda - 12 metrów wysokości.

Bremeńscy muzykanci - czyli bajkowe zwierzęta, które były tak źle traktowane przez swoich właścicieli, że postanowiły od nich uciec. Zainteresowanych dalszym ich losem odsyłam do bajki "Muzykanci z Bremy".

W otoczeniu katedry znalazłyśmy taki piękny, zielony zakątek.

Na katedralnym dziedzińcu figura świętego Jakuba.

Pięknie tu i cicho - można odpocząć.




Przed katedrą rzeźbione gryfy.

Mój cicerone - czyli od lat mieszkająca w Bremie Ewa.


Ciekawe rzeźby przy ulicy Bednarzy - Böttcherstraße.