niedziela, 28 lutego 2016

My Naród - Warszawa 27 lutego 2016

Dziś będzie foto-post. Wczoraj w Warszawie miał miejsce marsz KOD-u pod hasłami MY NARÓD i CAŁA POLSKA MUREM ZA WAŁĘSĄ. Nie wiem ilu ludzi w nim uczestniczyło, media podają różnie 80 tysięcy, 150 tysięcy, bo 15 tysięcy trzeba włożyć między bajki. Ja byłam tylko jednym pionkiem w tym tłumie, ale zdecydowanie poprawiło mi to samopoczucie. Po zalewie hejtu w internecie sama obecność pośród ok. stu tysięcy ludzi myślących podobnie działa jak ładowanie akumulatorów pozytywną energią. Kilka zdjęć z tego wydarzenia na pewno przybliży wszystkim jego jakość. Masa uśmiechniętych ludzi w różnym wieku wspólnie demonstruje swój sprzeciw w stosunku do tego, co z naszym krajem robi PiS. Zauważyłam jedną kontr manifestację - dwóch smutnych panów, że świńskimi ryjkami trzymało transparent Komitet Obrony Koryta. Asystowało im około dziesięciu policjantów. Nie wiem po co, bo jak panowie chcieli bronić swojego koryta, to KOD im w tym nie przeszkodzi. KOD jest za demokracją. Oczywiście znów zrobiłam mnóstwo zdjęć, niestety przed wyjazdem zapomniałam doładować baterię w aparacie i na moście Poniatowskiego odmówił mi posłuszeństwa. A oto plon moich fotograficznych pasji.

Godzina jedenasta, przy Stadionie Narodowym jeszcze spokojni.

Zaczynamy się gromadzić.

KOD Pomorski gromadzi się przy bramie na Stadion nr 11.

Zbieramy się do wymarszu.

Na ulicy Zielenieckiej wtapiamy się w tłum z różnych stron kraju.

Także młodzi KODerzy przybyli na marsz.

Różnorodność plakatów powoduje czasami oczopląs.



Rzut oka na Narodowy w pełnej krasie. Przytoczę tu zasłyszaną anegdotkę: W stronę stadionu kieruje się ojciec z kilkuletnim synem. Dziecko widząc gromadzących się ludzi pyta ojca:
- Tato, a po co ci ludzie tu stoją?
- Pewnie nudzą się w domu - odpowiada ojciec.
- Tato, u nas w domu jest tak nudno, zostańmy z nimi.

Na początku trzymamy się naszego baneru, potem wszyscy wymieszają się w tłumie.

Biel, czerwień i błękit - to dominujące kolory.

Nawiązanie do zmian w czołowych polskich stadninach koni.

Ludzie różni, ale przeważnie uśmiechnięci.

Ja też się uśmiecham.

Hasło marszu powtarza się na wielu plakatach.

Wszyscy czekają na wymarsz słuchając krótkich przemówień liderów KOD-u i zaproszonych polityków. Nikt nie traci cierpliwości mimo, że latający nad naszymi głowami helikopter skutecznie wszystko zagłusz.

Pomysłowość ludzi w wymyślaniu haseł nie zna granic.

To plakat wymyślony przez prześmiewcę Krzysztofa Skibę.

Przekrój wiekowy uczestników marszu - od dzieci w wózkach, po dziadków.

Hasła poważne.

Transparenty krytykujące PiS i ostrzegające przed nim.


Oberwało się także prezydentowi.

W tłumie trudno sfotografować duże transparenty,

bo ktoś lub coś je zasłania.

Tłu jest tak gęsty, że nie można się przecisnąć do przodu.

Wszyscy ozdobili się naklejkami i przypinkami KOD-u.

Zgadnijcie, która strona tego baneru podoba mi się bardziej.

Wszystko co dzieje się przy Stadionie Narodowym jest skrzętnie filmowane przez różne stacje telewizyjne i obfotografowane przez uczestników.

Pomiędzy flagami polskimi i unijnymi widoczne są także flagi innych państw. Oprócz tych dwóch widziałam jeszcze flagę niemiecką, amerykańską, ukraińską i holenderską. Nieśli je przedstawiciele tych państw by podkreślić solidarność z naszym ruchem

Marsz ruszył.

Są też krytykowani przez ministra Waszczykowskiego cykliści.

Na moście Poniatowskiego.

Od strony Wisły marsz też zabezpieczały odpowiednie służby. 

Idziemy prosto w słońce, czyli w stronę Alei Jerozolimskich.

Stadion pozostał za nami. Przypadkowe zestawienie transparentów tworzy przestrogę dla małego człowieczka z Żoliborza. Pani niosąca transparent miasta Jarosław stwierdziła, że nie każdy Jarosław to jest wredny.

Najdłuższa flaga miała około 100 metrów i niosło ją wielu ludzi.
Tu w połowie mostu Poniatowskiego wysiadł mi aparat. Dalej szliśmy Alejami Jerozolimskimi, Marszałkowską i Królewską do Placu Piłsudskiego. Mimo długiej trasy wszyscy szli uśmiechnięci i pozdrawiali mijanych przechodniów. Ci ostatni też odwzajemniali się uśmiechem. Zmęczeni uczestnicy marszu przysiadali na krótko na przystankach autobusowych i tramwajowych, głodni zatrzymywali się przy punktach gastronomicznych, by po zakupieniu jakieś przekąski dołączyć do maszerujących. Wszystko pogodnie i z uśmiechem. Niemowlaki w wózkach spały spokojnie, a niepełnosprawni na wózkach radośnie machali chorągiewkami. Straż KOD-u i policja nie musieli reagować na jakieś negatywne zachowania uczestników, a pani która zasłabła szybko uzyskała fachową pomoc. Marsz skończył się na Placu Piłsudskiego odśpiewaniem hymnu narodowego. 

poniedziałek, 22 lutego 2016

Kolorowaniki dla dorosłych

Są twórcy i są odtwórcy. Ja niestety należę do tych drugich. Nie dała mi Bozia talentów plastycznych więc pozostało mi tylko wyżywanie się na kolorowankach. Gdy byłam dzieckiem nie było kolorowanek nawet dla dzieci, więc teraz wyżywam się w dwójnasób. Manię kolorowanie u dorosłych zapoczątkowała Joahanna Basford wydając pierwszą książkę "Tajemniczy ogród" zawierającą kolorowanki zbyt skomplikowane dla dzieci, a więc już z założenia dla dorosłych. Ja mam drugą jej książkę - "Zaczarowany las" oraz dwie inne kolorowanki. Są to z założenia książki dla dorosłych, gdyż z taką ilością małych elementów do pokolorowania nie poradziłoby sobie dziecko, nie mówiąc już o tym, że szybko by się znudziło. Kolorowanie jest świetnym relaksem. Już nawet psycholodzy wypowiadają się nad zbawiennym dla dorosłego człowieka wpływem kolorowanek. Na pewno wymagają one skupienia uwagi, wyciszenia się i pomysłowości w doborze kolorów. Stają się w ten sposób świetnym lekarstwem na stres i powodują konieczność zmniejszenia tempa życia. Dla kolorowanek trzeba znaleźć czas i skupić się tylko na kolorowaniu. Psycholodzy twierdzą, że kolorowanie pobudza odpowiednie części mózgu, przez co mniej jest on podatny na upływające lata, dlatego zalecają je ludziom w podeszłym wieku. Na pewno są one korzystne dla emerytów, którzy po zakończeniu aktywności zawodowej nie bardzo wiedzą, co zrobić z wolnym czasem. 


Ja przy kolorowaniu świetnie wypoczywam. Gdy mam już dosyć komputera, odsuwam go na bok, wyciągam kredki i książkę, i oddaję się mojej nowej pasji. Uwielbiam ten moment, gdy z plątaniny czarnych linii wyłania się coś konkretnego i obrazek nabiera życia. Kombinowanie z doborem kolorów czasami wymaga niezłej gimnastyki umysłowej, by w ogromnej ilości szczegółów kolory nie zlewały się ze sobą, a poszczególne elementy odcinały się od siebie. Lubię moment, gdy mogę spojrzeć na ukończony obrazek i pomyśleć, że mimo powielania wzoru jest on unikatowy, bo ilu ludzi tyle wersji kolorystycznych tego samego rysunku. A oto kilka ukończonych kolorowanek i wierzcie mi były one dość pracochłonne ale satysfakcja z ich ukończenia ogromna. Pierwsza jest z książki Joahanny Basford "Zaczarowany las", a pozostałe z czasopisma "Święty Spokój" wydawanego przez Wydawnictwo AVT -Korporacja na licencji "Colour Calm" angielskiego wydawnictwa Future. 








Obecnie na polskim rynku obecnych jest bardzo dużo różnorodnych kolorowanek przeznaczonych dla dorosłych i każdy, kto tylko ma ochotę się pobawić znajdzie coś dla siebie. Ostatnio nawet na poczcie kupiłam jedną. Wszystkie, które posiadam są na licencji angielskich wydawnictw, więc zastanawiam się czy nasi rodzimi artyści plastycy przespali moment dużego zainteresowania tą formą sztuki dla maluczkich, czy może są ponad takimi drobiazgami. Nie znalazłam jeszcze kolorowanki z obrazkami fantasy, a chętnie "wzięłabym na warsztat" ilustracje do jakiejś powieści fantastycznej np. Tolkiena lub Sapkowskiego. 

sobota, 13 lutego 2016

KOD


Kiedyś obiecywałam sobie, że nie będę na tym forum zajmować się polityką. Niestety życie napisało inny scenariusz. To, co przez ostatnie trzy miesiące dzieje się w naszym kraju wymaga zajęcia konkretnego stanowiska. Nie może być tak, że jedna partia tylko dlatego, że wygrała wybory uzurpuje sobie prawo do przejmowania wszystkich instytucji, także tych stojących na straży praworządności oraz decydowania, co jest dobre dla Polaków, a co nie. To już przerabialiśmy za komuny i nie chcę powrotu do tamtych czasów. Zwłaszcza, że PiS podpiera się jeszcze tym, co najgorsze w polskim kościele. Katokomuna to dla mnie za dużo. Wszystko chcą zawłaszczyć dla siebie - Trybunał Konstytucyjny, media, prokuraturę, Konstytucję, wszystkie warte tego stołki i nas cały naród. Od początku byłam przeciw takim działaniom więc postanowiłam dać temu wyraz wiążąc się KOD-em. Komitet Obrony Demokracji jest jedyną siłą głośno sprzeciwiającą się podstępnym działaniom PiS-u. Opozycyjne partie w sejmie nie są dopuszczane do głosu lub same wycofują się z decydujących głosowań. Ich działania są nieskuteczne i nie wzbudzają entuzjazmu, dlatego KOD stał się realną siła mówiącą głośno, że Polacy nie zgadzają się na taką "dobrą zmianę". Za swoje działania ludzie wspierający KOD spotkali się z mnóstwem obelg. Nazwano nas gorszym sortem, komunistami i złodziejami, świniami oderwanymi od koryta, porównano do gestapo. Tymczasem KOD gromadzi ludzi inteligentnych, nie związanych z żadną partią polityczną, nie uwikłanych w żadne układy i nie zasiadających na żadnych stołkach. Nikt wbrew sugestiom rządzących polityków nie opłaca manifestacji i marszów KOD-u. Ludzie przybywają na nie na własny koszt i sami sponsorują działalność KOD-u, często ze skromnych emeryckich dochodów. Nie odmówiłam sobie tej przyjemności i gdy tylko mogłam uczestniczyłam w protestach organizowanych przez KOD. Na własne oczy przekonałam się, że uczestniczący w nich ludzie nie ubierają się w "norki i szynszyle", nie sieją nienawiści i w sposób kulturalny wyrażają swój sprzeciw. Są to spotkania ludzi pozytywnie nakręconych, z uśmiechem wyrażających swoje poglądy i głośno sprzeciwiający się pazerności i pysze rządzących. Zdecydowanie lepiej się czuję wśród tych, którzy z humorem skandują "kto nie skacze ten jest z PiS-em" i podskakują dla rozgrzewki niż gdybym miała stać po drugiej stronie i krzyczeć "Komuniści i złodzieje". Zbyt liberalne mam poglądy, by godzić się na to, co proponuje na rządząca partia. 
Ktoś może powiedzieć, że to wszystko się nie liczy, ważne że dali 500 złotych na dzieci, ale nawet ten program budzi mój sprzeciw. Nie dlatego, że odmawiam wsparcia rodzinom, ale dlatego, że w wielu przypadkach daje on tam gdzie tego wsparcia nie potrzeba, a zapomina o tych, którzy naprawdę potrzebują. W świetle tego programu samotna matka z jednym dzieckiem, zarabiająca najniższą krajową, jest bogatsza od rodziny w której oboje rodziców zarabia średnią krajową, ale mają dwoje lub więcej dzieci. Jest to jawna niesprawiedliwość za pieniądze pochodzące nie z prywatnej kieszeni rządzących, ale z naszych podatków. Nie możemy się godzić na to, by mówiono iż sprzedaliśmy Polskę za 500 złoty na dziecko. Już ten sztandarowy program PiS-u jest ogromnym niewypałem. Pozostałe, to tylko śmiech na sali - obniżenie wieku emerytalnego w zamian za głodowe emerytury, darmowe leki dla seniorów za kwotę starczającą zaledwie na lek zalecany przez Goździkową, groszowa waloryzacja emerytur. A przeież ludzie jeszcze nie wiedzą, jakie niespodzianki szykują nam rządzący, jak choćby nowa "ustawa rolna", która likwiduje wszelkie prawo własnośći do ziemii wszystkim, którzy nie są rolnikami. Tylko kto, w myśł tej ustawy jest rolnikiem - ten, co pracuje na roli czy ten, co ma rolnicze wykształcenie. Wiele takich kwiatków można znaleźć w PiSowskich planach - wycinka drzew w Puszczy Białowieskiej, strzelanie do żubrów, drogi szybkiego ruchu z pasami 2+1 (dwa pasy w jedną stronę i jeden w drugą, a potem zmiana), zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, wycowanie się z in vitro i wiele innych tym podobnych pomysłów. Temu wszystkiemu mówię nie i gdy tylko będzie to możliwe, będę głośno protestować wraz z KOD-em.

















































 Działania KOD-u to nie tylko marsze i manifestacje. KOD Pomorze zorganizował także rekreacyjny "Spacer od molo do molo", a planowane są już następne spacery. Jedynym znakiem, że organizowane są przez KOD są znaczki wpięte w klapy lub czapki uczestników. Rekreacja i integracja doskonale wpisują się w działania KOD-u, a spacerujący obok ludzie przekonują się, że wszyscy KODerzy to ludzie uśmiechnięci i pozytywnie zakręceni. Następny spacer odbędzie się 21 lutego - od molo w Brzeźnie do Szańca Zachodniego i wszystkich moich czytelników już na niego zapraszam, podobnie jak i na wielki marsz w Warszawie 27 lutego.