piątek, 12 listopada 2021

Transylwania - Hunedoara

    

Droga przez Siedmiogród jest bardzo malownicza pośród licznych pasm górskich.

    Z Jaskini Niedźwiedziej wyruszyliśmy w drogę do Hunedoary na zwiedzanie zamku Hunyadych. Twierdzę w dolinie rzeki Cernej wybudowano w XII-XIII wieku. Zamek należał do Andegawenów panujących wówczas na Węgrzech, a po śmierci ostatniego z nich przeszedł na własność Zygmunta Luksemburczyka. Ten przekazał go swojemu wiernemu poddanemu rumuńskiemu - Vojkowi. Po nim odziedziczył go Jan Hunyady - późniejszy regent Węgier i władca Siedmiogrodu. To on rozbudował niewielką twierdzę w potężny zamek z podwójnym pierścieniem murów obronnych i kaplicą. Prace prawdopodobnie zakończono w 1446 roku. Po śmierci Jana zamek odziedziczyła jego żona Elżbieta Szilagyi, A następnie ich syn król Węgier, Maciej Korwin, który rozbudował go w stylu renesansowym. W1490 roku, po śmierci Macieja Korwina właścicielem zamku został jego nieślubny syn Jan Korwin. W wieku XVI I XVII zamek często zmieniał właścicieli, którzy nie zawsze dbali o jego stan techniczny. Największy wkład w rozbudowę zamku włożył Gabor Bethlen, książę Siedmiogrodu, książę opolski i raciborski, przywódca powstania antyhabsburskiego i król Węgier. 

    Ostatnim prywatnym właścicielem zamku była Katalina Apafy, żona węgierskiego zarządcy Siedmiogrodu. Po jej śmierci zamek przeszedł na własność Austrii a potem Austro-Węgier z zaniedbany niszczał, a nawet częściowo się spalił. Zrekonstruowano go pod koniec XIX i napoczątku XX wieku dobudowując kilka elementów w stylu neogotyckim - między innymi wykuszowe okna i ozdobne wieżyczki. Po włączniu SIedmiogrodu do Rumunii, po zakończeniu I wojny światowej, zamek przeszedł na własność państwa i utworzono w nim muzeum historyczne.



  



                             














    Z zamkiem związana jest legenda. Pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym pierścieniem murów obronnych znajduje się studnia. Wedle legendy studnię wykopali trzej tureccy więźniowie, którym Jan Hunyady obiecał darowanie wolności po ukończeniu prac. Więźniowie pracowali przez 15 lat, znajdując wodę na głębokości 28 metrów. W międzyczasie Jan zmarł, a jego żona Elżbieta nie dotrzymała słowa danego przez męża. Na boku studni więźniowie umieścili następujący napis: Macie wodę, ale nie macie sercaW rzeczywistości napis na studni, odczytany przez Mihaila Guboglu, brzmi: Tu kopał, Hassan, więzień giaurów w fortecy koło kościoła. Inskrypcję datuje się na XV w. Obecnie napis znajduje się na jednym z filarów w kaplicy zamkowej.


    Zamek jest wielki i piękny. Dwie godziny to stanowczo za mało na jego zwiedzanie. Można po nim chodzić i odkrywać przeróżne ciekawe miejsca, ale trzeba mieć na to czas. Nam, jak to zwykle na zorganizowanych wycieczkach stanowczo było go za mało. 

wtorek, 9 listopada 2021

Transylwania - z Ordei do Jaskini Niedźwiedziej w Górach Apuseni

     Za ciężko zarobione na kursie informatycznym dla seniorów pieniądze wybrałam się na wycieczkę do Transylwanii. Wybrałam jedno z krakowskich biur podróży oferujące ciekawe wyprawy za niezbyt wygórowaną cenę. Warto było. Przewodnik, pan Daniel, ledwie wyjechaliśmy z Krakowa zaczął snuć opowieści o mijanych miejscach i związanych z nimi ciekawostkach. Swoją ogromną wiedzą chciał się z nami podzielić, choć nie wszystkim to odpowiadało - niektórzy woleli spać. Podróż z Krakowa  przez Krynicę, Koszyce, Debreczyn do Ordei zajęła nam cały dzień i niestety na zwiedzania pierwszego Rumuńskiego miasta zabrakło już czasu. Nocleg w Domu Pielgrzyma niczym nie różnił się od noclegu w trzygwiazdkowym hotelu, a śniadanie urozmaiciły przepyszne, wychodowane na słońcu pomidory  i równie smaczne arbuzy. 



    Pierwszy dzień wyprawy zapowiadał się bardzo ciekawie, choć wymagał długich przejazdów. Z okien autokaru mogliśmy podziwiać transylwańskie krajobrazy i ciekawie zabudowane wioski. Wbrew obawom większości z nas Rumunia nie przywitała nas biednymi wioskami i kiepskimi drogami, choć często musieliśmy zmniejszać prędkość ze względu na remonty dróg. Zaciekawiła mnie zabudowa mijanych wiosek - domy połączone bramami, za którymi chowały się ocienione podwórka.


    Do Gór Apuseni i Jaskini Niedźwiedziej dotarliśmy około południa. Jaskinia jest udostępniona do zwiedzania z przewodnikiem (mówiącym po rumuńsku). Za możliwość robienia zdjęć w Jaskini należy zapłacić ok. 1 euro. Nie jest to wygórowana cena, ale i tak tylko ja zapłaciłam - reszta robiła zdjęcia telefonami, kryjąc się za innymi uczestnikami wycieczki, żeby nie zauważył ich przewodnik. Mnie było za nich wstyd, wobec ludzi z innych wycieczek, ale oni zupełnie się nie krępowali - takie "polskie" cwaniactwo, które wyrabia nam negatywną opinię za granicą.

Dojście z parkingu do Jaskini Niedźwieziej prowadzi pod górkę po wykutych w skale schodach.

Widok na góry sprzed wejścia do Jaskini.

    Jaskinia Niedźwiedzia warta jest zobaczenia ze względu na bogatą szatę naciekową. Na końcu ścieżki rozłożono szkielet znalezionego w Jaskini niedźwiedzia, od którego przyjęła ona nazwę. Do zwiedzania udostępniono 847 m na jednym poziomie, mimo że cała Jaskinia ma długość 1500 m i dwa poziomy. Teren nie udostępniony turystom stanowi rezerwat ścisły. Wybierając się na zwiedzanie tego miejsca należy założyć na siebie ciepłą bluzę nawet w środku upalnego lata, gdyż w Jaskini panuje stała temperatura 10 stopni. Czy warto się tam wybrać, niech pokażą  poniższe zdjęcia.


Sztuczne światło na ścieżce turystycznej sprzyja rozwojowi glonów

Szkielet niedźwiedzia jaskiniowego. A dalej już tylko patrzcie i podziwiajcie,













piątek, 5 lipca 2019

Tajemnice historii - seria wydawnicza

   Tajemnice historii to seria wydawnicza, która ukazała się na wiosnę na naszym rynku księgarskim. Pisałam już o niektórych książkach tej serii, a teraz trochę ogólnie o całości. Serię wydaje DeAgostini i Bellona. Jest ona dostępna w księgarniach lub w prenumeracie, przy czym ta ostatnia wiąże się z dodatkowymi gadżetami, jak np. podkładki pod kubeczek, czy magnesy na lodówkę i kilkoma książkami w tzw. serii premium. Ceny książek  nie są wygórowane, same książki wyglądają porządnie i nie powinny się rozsypać po pierwszym czytaniu. Rozrzut tematyczny i czasowy poszczególnych tomów jest ogromny - od starożytności po współczesność, od życia erotycznego i prywatnego po poszukiwanie skarbów. W szerokiej formule tematycznej znalazły się takie skrajności jak te przedstawione na zdjęciu. Pokrótce opiszę każdą z nich.
   Pretorianie Stalina - książka o szpiegach sowieckich w Polsce w okresie II wojny światowej. Jest to praca naukowa bardzo obszernie omawiająca działalność służb specjalnych ZSRR na terenie Polski w sposób dokładny i chyba wyczerpujący, ale dla przeciętnego czytelnika, nie wyrobionego w tym temacie dość trudna i mało przystępna. Może się on pogubić w ilości nazw organizacji i ich skrótów. Tej pozycji nie dokończyłam - zmęczyła mnie ilość szczegółów.
   Słowiańscy królowie Lechii to jak gdyby drugi biegun. Nie jest książka popularno-naukowa lecz fantazja historyczna. Autor przedstawia nam potężne imperium istniejące na ziemiach polskich od XVIII wieku przed naszą erą do wieku X ery obecnej, czyli do momentu przyjęcia przez Mieszka chrztu. Autor jest mało wiarygodny, a opowieść mogłaby może zainteresować środowiska narodowe, gdyby nie teza, że przyjęcie chrześcijaństwa stało się końcem tejże Wielkiej Lechii. Przeczytać można choć język też niezbyt wciągający. Zdziwiło mnie, że Bellona, szanujące się wydawnictwo wydała taką historyczną bajkę. 
   Pomiędzy tymi skrajnościami znajduje się wiele ciekawych książek w sposób przystępny opisujących różne wydarzenia z dziejów świata i Polski, często nie znane  przeciętnemu Polakowi. O niektórych z nich już pisałam na tym blogu o innych jeszcze napiszę. Wymienię poniżej dotychczasowe tomy serii i ich autorów.  Generalnie jak dla mnie seria trafiona i warta zainteresowania.
  1. Christopher Macht - Spowiedź Hitlera. Szczera rozmowa z Żydem
  2. Włodzimierz Antkowiak - Złoty pociąg i tajemnice skarbów polski
  3. Romuald Romański - Niewyjaśnione zagadki historii Polski
  4. Henryk Mąka - Piraci z Karaibów
  5. Piotr Kołakowski - Pretorianie Stalina
  6. Johnny Kent - Polacy są najlepsi
  7. Janusz Bieszk - Słowiańscy królowie Lechii. Polska starożytna
  8. Katherine Ashenburg -  Historia brudu
  9. Jarosław Molenda - Polki przeklęte. Wielkie kobiety - dramatyczne biografie
  10. Kazimierz Kunicki, Tomasz Ławecki - Zagadki kryminalne PRL
  11. Eugeniusz Guz - Sojusz Hitler - Stalin. Błędy i przeoczenia historyków
  12. Sławomir Koper - Życie prywatne - erotyczne w starożytnej Grecji i Rzymie
Do dnia dzisiejszego ukazała się jeszcze świetna opowieść Iwony Kienzler - Wierny mąż niewiernych żon. Władysław Jagiełło.  Jest to I tom serii premium. 

Wydawnictwo zapowiada ok. 70 tomów serii i na każdy z nich czekam z niecierpliwością. Zamówiłam prenumeratę serii więc książki dostarcza mi listonosz, a płacę za nie po otrzymaniu przesyłki. Jest to wygodne dla osoby mieszkającej na wsi, tak jak ja i wybierającej się do miasta raz czy dwa razy w miesiącu.  Całość jak widać nieźle prezentuje się na półce.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Notre-Dame de Paris

Znalezione obrazy dla zapytania notre dame w paryżu
Obraz ze strony  /www.podrozepoeuropie.pl



       Nigdy nie byłam w katedrze Notre-Dame w Paryżu. Zawsze marzyłam żeby ją zobaczyć. Ten cud architektury gotyckiej znam tylko z obrazów, zdjęć, filmów, literatury i musicalu "Notr-Dame de Paris". Wzniesiona na wyspie Ile de la Cite, na Sekwanie kamienna budowla mimo swoich rozmiarów zachwyca lekkością.Budowana była od 1163 do 1345 roku. Na mnie duże wrażenie sprawiają zewnętrzne przypory dzięki, którym całość budynku się trzyma. Są one lekkie, sprawiają wrażenie ażurowych a jednak utrzymują ciężar kamiennych ścian i stropów.  
Znalezione obrazy dla zapytania notre dame w paryżu
Obraz ze stronypl.wikipedia.org
   Od zachodu dwie monumentalne wieże górujące nad trzy-portalowym frontem katedry rozdzielone rozetą, przed którą stoi kompozycja trzech rzeźb - aniołów adorujących Madonnę z Dzieciątkiem -pozwala dostrzec ogrom tej budowli. Stojący przed nią ludzie wydają się mniejsi od mrówek. Wiadomo, że wieże kiedyś były zwieńczone szpiczastymi hełmami, ale nie zachowały się one do naszych czasów i taki ich obraz utrwalił się w naszej pamięci. Nad stropem katedry góruje koronkowa iglica doskonale widoczna od wschodu. Od tej strony także najlepiej prezentują się wspomniane wcześniej przypory - lekkie i wytrzymałe, charakterystyczne dla niektórych gotyckich budowli sakralnych.


Znalezione obrazy dla zapytania notre dame w paryżu
Zdjęcie ze strony www.polskieradio.pl
     Wnętrza katedry pięknie wyeksponowane są na filmiku prezentowanym na www.youtube.com/watch?v=j64qLXDVC-0&feature=share. Lacrimosa Mozarta jest tłem do podziwiania cudów katedry. Na mnie największe wrażenie robią witraże i spowodowane przez nie specyficzne światło.  
Znalezione obrazy dla zapytania notre dame w paryżu
Zdjęcie ze strony podroze.onet.pl
    Katedra przechodziła zmienne losy w ciągu wieków. Była najważniejszą świątynią Paryża i ale i magazynem. Rozsławił ją Wiktor Hugo w powieści "Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu" i przyczynił się do jej remontu  w XIX wieku. Losy pięknej cyganki Esmeraldy to także kanwa libretto musicalu "Notre-Dame de Paris", który możemy oglądać na scenie Teatru Muzycznego  w Gdyni. Musical skomponowany został przez Richarda Cocciante i miał swoją premierę w Paryżu w 1998 roku. Z tego musicalu pochodzi utwór, który bardzo lubię www.youtube.com/watch?v=FPwrG4_Kmx0 -  "Czas katedr" w wykonaniu Maćka Podgórzaka. 
     Powodem do napisania tego posta były wczorajsze wydarzenia. Notre Dame de Paris spłonęła. Nigdy już nie spełnię swojego marzenia. Nawet jeśli odbudują Katedrę, a wierzę że tak się stanie, ja już chyba nie zdążę. Ogień strawił piękno, a Katedra płakała łzami topiących się witraży.
     Wszystkich zainteresowanych informuję, że jestem ateistką i mój żal po spalonym pięknie nie ma żadnego podłoża religijnego. 
     
Znalezione obrazy dla zapytania notre dame w paryżu
Zdjęcie ze strony http://www.tokfm.pl







niedziela, 14 kwietnia 2019

Brema - Muzeum Zamorskie

     W centrum Bremy niedaleko dworca kolejowego znajduje się Muzeum Zamorskie. Jest to instytucja o ponad stuletniej tradycji. Na początku znane było jako "Miejskie zbiory historii naturalnej i etnografii". Pod koniec XIX wieku cieszyło się dużym zainteresowaniem podczas targów branżowych i przemysłowych odbywających się w mieście, co przyczyniło się do pomysłu zbudowania specjalnego budynku, w którym bogate zbiory będą eksponowane. Rozbudowywane i przeorganizowane muzeum istnieje do dziś i zapewnia nie tylko doskonałą rozrywkę, ale i edukację. Gros eksponatów stanowią przedmioty przywożone przez kupców i podróżników bremeńskich z całego świata. 
     Zdawać by się mogło, że zbiory Muzeum to przysłowiowe "mydło i powidło", a jednak przy sposobie ich wyeksponowania, każdy znajdzie wśród nich coś ciekawego dla siebie. Zbiory są usystematyzowane kontynentami od Oceanii i Australii poczynając a kończąc na Ameryce. 
     Na parterze eksponowane są przeróżne przedmioty związane z Oceanią, Australią i Azją. Jest tu specjalny kącik poświęcony religiom tych obszarów, jest ogród japoński i wnętrza chińskiego domu, są zwierzęta z azjatyckich stepów i dżungli i oryginalne łodzie polinezyjskie. Ciekawie prezentują się produkty spożywane przez ludność miejscową i sprzedawane kupcom z dalekiego świata. Ukazują one nie tylko świat zwierząt spotykanych na tym obszarze, ale i różnorodność kultur wytworzonych przez ludzi go zamieszkujących - od bardzo prymitywnych kultur Polinezji i Australii, po wyrafinowane kultury Chin i Japonii. 
































     Pierwsze piętro prawie w całości poświęcone jest Afryce. Znajduje się tu też niewielka ekspozycja przedstawiająca badania polarne, ale bardzo łatwo ją przeoczyć. Są tu zarówno eksponaty archeologiczne, jak i etnograficzne, i zoologiczne. Możemy zobaczyć czaszkę jednego z przodków człowieka i makietę staroegipskiej wsi. Ciekawie zaaranżowane są krajobrazy afrykańskiej sawanny z licznymi zamieszkującymi ją zwierzętami. Te ostatnie mimo, że tylko wypchane nie sprawiają wrażenia wyliniałych i zakurzonych. Całość przedstawia się dość widowiskowo i daje wrażenie obrazu rzeczywistego. Dla kogoś, kto nigdy nie widział sawanny na własne oczy jest to interesujące przedstawienie. 



























     Drugie piętro w całości poświęcone jest Ameryce, zarówno północnej jak i południowej. Są tu eksponaty   ilustrujące kultury Indian, charakterystyczne dla regionu zwierzęta, pamiątki pradawnych kultur zniszczonych przez konkwistadorów, meksykańskie obrazki i przedmioty kultu. Na tym piętrze udało mi się uruchomić jakiś niewielki alarm, gdy pogłaskałam skórę niedźwiedzia. Szkoda, że wchodzi się tam już zmęczonym, bo po obejrzeniu ekspozycji z poprzednich pięter i na niektóre eksponaty po prostu nie zwraca się już uwagi. Może następnym razem powinnam zacząć zwiedzanie od trzeciego piętra.


































  
     Generalnie Muzeum jest niezwykle ciekawe i warte obejrzenia. Warto zarezerwować sobie na jego zwiedzanie cały dzień, zwłaszcza że na pierwszym piętrze jest kącik regeneracyjny, w którym można napić się kawy. Jeżeli zostawiamy rzeczy w szatni, to nie zapomnijmy włożyć w kieszeń kilka euro, bo kawa nie jest za darmo.  My z Ewą dopiero na miejscu przekonałyśmy się jaką nieostrożnością było pozostawienie wszystkiego w szatni. Ponieważ nie chciało nam się już wracać na górę musiałyśmy na kawę iść na dworzec.