Mecz 28 kolejki Ekstraklasy pomiędzy Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice skończył się godzinę temu. Obie drużyny reprezentują zbliżony poziom i sąsiadują ze sobą w tabeli - przynajmniej tak było do dziś. Pierwsza połowa przeciętna, chwilami wręcz nudna, bez emocjonujących akcji i kontrakcji. Zimno na stadionie doskwierało kibicom, a nie było żadnej skutecznej gry, żeby ich rozgrzać. Za to druga połowa, to jakby nie ten sam mecz. Już na początku bramkę strzelił Grzelczak - od razu zrobiło się cieplej. Chwilę potem sędzia ukarał Sadajewa grającego w barwach Lechii czerwoną kartką za faul na zawodniku Piasta. Może faul nie był, aż tak brutalny, że wymagał czerwonej kartki, ale ta ostatnia na Lechistów podziałała jak czerwona płachta na byka. To już była zupełnie inna drużyna niż w pierwszej połowie. Już w pięćdziesiątej szóstej minucie Makuszewski podwyższył wynik na 2 : 0 dla Lechii. Mimo braku jednego zawodnika Lechiści dwoili się i troili, tak że kibice nie odczuwali, iż grają w osłabieniu. Jeszcze Vranjes dorzucił swoją cegiełkę i po 65 minutach gry Lechia prowadziła 3 : 0. Najwyraźniej jeszcze było im mało, gdyż nie odpuszczali do końca meczu. Gdy przy piłce znalazł się faulowany przez Sadajewa Nikiema na stadionie rozlegały się gwizdy i wycia. W ten sposób kibice Lechii wyrażali swoje niezadowolenie z niesłusznej, ich zdaniem, decyzji sędziego. Dopiero zmiana Nikiemy na innego zawodnika ukróciła ten proceder. Sędzia przedłużył czas gry o pięć minut i w ostatniej z nich bramkę dla gości strzelił Ruben Jurado. Mecz skończył się wynikiem 3 : 1 dla Lechii Gdańsk. Górą nasi. Dzięki wspaniałej postawie Lechiści awansowali z jedenastego na ósme miejsce w tabeli.
Na stadionie mimo zimna było ponad 7700 widzów. Niestety sektor gości zajmowała grupka około dwudziestu kibiców Piasta. Nędzny doping dla Gliwiczan na pewno nie poniósł ich do walki. W hałasie dopingu kibiców Lechii ich głosy nie były wstanie się przebić i tylko w chwilach względnej ciszy słychąć było jakieś okrzyki. Nietety w drugiej połowie zamilkły zupełnie. Im głośniejsi byli kibice Lechii, tym bardziej niedostrzegalni stawali się kibice Piasta.
To już drugi mecz z rzędu na gdańskim stadionie bez udziału (lub z miernym) kibiców gości. Trochę zaburza to odbiór takiemu kibicowi jak ja. Dla mnie oglądanie meczu to także obserwcja pojedynku pomiędzy kibicami przeciwnych drużyn. Jest ona często barwna i głośna. Nie polega tylko na obsypywaniu przeciwnej trybuny niewybrednymi wyzwiskami. Często rywlizacja kibiców polega na pozytwnym dopingowaiu swoich drużyn poprzez wznoszenie okrzyków , śpiewanie piosenek, powiewanie flagami od rozmiarach od chusteczki do nosa do ogromych, unoszonych przez kilka osób. Liczne transparenty demonstrują miejscowości, z których wywodzą się kibice poszczególnych klubów. Czasmi pojawiają się tranparenty wielkości całego sektoru. Właśnie kibice dają koloryt moczom. Oczywiście piszę tu o pozytywnym kibicowaniu, a nie o burdach chuligańskich wszczynanych czasami na meczach. Te ostatnie należy ukrócić.
Również uwielbiam chodzić na mecze. Piłka nożna to super pasja.
OdpowiedzUsuń