czwartek, 25 kwietnia 2013

Cabaret

Jest taki film, który dla mnie jest najlepszym filmem wszech czasów. Jest  to "Cabaret" Boba Fosse'a z Lizą Minelli i Michaelem  Yorkiem. 



 Jest to historia miłosna z rodzącym się faszyzmem w tle. Pełno w tym filmie wspaniałych tekstów i podtekstów, rożnych zawirowań akcji i dominujące zielone paznokcie "boska dekadencja". W 1971 roku, gdy nakręcono ten film zielone paznokcie były czymś szokującym i niespotykanym. 


Jest to musical, ale o bardzo poważnej treści. Piosenki są ilustracją i podkreśleniem akcji filmu.  W filmie jest transwestyta Elke, Żyd  ukrywający, że jest Żydem, młoda Żydówka, w której zakochuje się ten pierwszy i w imię miłości rezygnuje z kamuflażu, niesamowity konferansjer, niemiecki arystokrata, specyficzny trójkąt damsko-męski i przede wszystkim gwiazda kabaret Sally, i młody profesor angielski. Specyficzne są teksty, których smaczek nie zawsze jest oddany w nowszych wersjach czytanych przez lektora (autocenzura). Moje ulubione zdania to:
"Czy moje ciało budzi w tobie dzikie żądze?"
"Nie sypiam z dziewczynami"
"Pieprz go! - Robię to - Ja też."
"Jak szybko zaczęłabym się szlajać w pobliskim barze"
"Orkiestra też jest piękna"
 Moje ulubione piosenki to: "Main Herr" i  "Cabaret", duże wrażenie robi też piosenka "Tomorrow belongs to me". Cherubinek słodkim głosem śpiewa na początku o motylkach i jelonkach, ale końcówka piosenki przeradza się w manifestację faszystowską całej słuchającej społeczności. 
 Film zawsze robił na mnie niesamowite wrażenie i zawsze po jego obejrzeniu mniałam przeświadczenie, że w rzeczywistości życie jest kabaretem, nie tylko w piosence. Nie ma w nim happy endu, główni bohaterowie się rozstają i wiadomo, że już się nie spotkają. 


Wspaniałe są też tłumaczenia tekstów piosenek na język polski autorstwa Macieja Zębatego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz