W niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę do Rjukan. Wyruszyliśmy na zachód w kierunku Notodden. Droga wiedzie przez góry (jakżeby inaczej w Norwegii) i obfituje w ciekawe widoki. Przydrożne skały, most kolejowy przerzucony między dwoma zboczami, jeziorko odbijające w swej tafli góry, górska rzeczka z brzegami spietymi drewnianym mostkiem to tylko niektóre atrakcje tej drogi.
Znaleźliśmy się w Telemarku - regionie Norwegii rozsławionym przez skoczków narciarskich (tak nazywa się prawidłowy sposób lądowania po skoku). Za Notodden dolina trochę się rozszerza i góry oddalają się od drogi. Po lewej stonie minęliśmy jezioro Heddalsvatnet, na którym w zachwyt wprowadziły Jacka pływające żaglówki. Po prawej dojrzeliśmy drewniany kościół w Heddal. Kościół został wybudowany w 1242 roku. Zwany jest drewnianą katedrą. Heddal stavkirke jest najstraszą w Norwegii budowlą klepkową (słupową). Dwa lata temu oglądaliśmy go ze wszystkich stron z zewnątrz, ale nie mogliśmy obejrzeć wnętrza, bo sezon turystyczny rozpoczyna się tam trochę póżniej.
Kawałek za Heddal w Orvella skręciliśmy na północ. Za drogowskaz służyły nam ośnieżone szczyty. Kierowaliśmy się ku jezioru Tinnsja. Trzecie, co do głęboości (190 m) jezioro w Europie, długie ponad 30 km, leży na wysokości 190 m n.p.m.. Droga wzdłóż jeziora obfituje w niesamowite widoki i warto zatrzymać się, co jakiś czas aby podziwiać okolicę. Pierwszy postuj zapewniła nam Jadzia, bo dopadła ją choroba lokomocyjna. Wysiadłam z samochodu i wydałam okrzyk zachwytu, podobnie było z Jackiem i Zosią. Było czym się zachwycać - po stromym zboczy przylegającym do drogi spływał niewielki wopdospad, urywający się kilka metrów nad drogą - nie było widać jak spadająca woda została skierowana pod drogą do jeziora. Wspięliśmy się z Jackiem kawałek pod górkę stromą, zarośniętą drogą ale nie wypatrzyliśmy jak wodospad się kończy.
Gdy odwróciliśmy się by zejśc z góry naszym oczom ukazał się następny zapierający dech w piersiach widok - po drugiej stronie jeziora otwierała się głęboka dolina pomiędzy dwoma zalesionymi górami, a z niej do jeziora spływala spieniona, górska rzeka.
Rozprostowaliśmy nogi, Jadzia poczuła się lepiej i mogliśmy wyruszyć w dalszą podróż drogą przyklejoną do stromego zbocza nad brzegiem jeziora. Czasami tylko wjeżdżaliśmy między urwiste skały. Przed nami lśnił w słońcu ośniezony wierzchołek Gaustatoppen.
Jezioro Tinnsja znane jest w historii Norwegii. To w nim partyzanci norwescy, zawani bohaterami Telemarku, w 1944 zatopili prom z ładunkiem ciężkiej wody produkowanej przez Niemców w pobliskim Rjukan. Długie, wąskie jezioro połozone w głębokiej górskiej dolinie otoczone jest stromymi górami, które jak w lustrze odbijają się w jego tafli. Głęboki błękit wody, różne odcienie zieleni na górskich stokach, biel wierzchołków i jasno niebieskie niebo stanowią piękną kompozycję kolorystyczną.
Wzdłóż jeziora jedzie się dość długo. Z prawej strony jezioro, z lewej strome zbocze z licznymi wodospadami są nie lada atrakcją, dla nie przyzwyczajonego do takich widoków oka przeciętnego Poaka. Nasze góry też są piękne, ale inne. W Górach Skandynawskich zachwycają strome zbocza i dość płaskie wierzchołki czyli fieldy. Wystające na zboczach urwiste skały - to niezapomniane wrażenia. To trzba obejrzeć - same słowa nie wystarczą.
Przy północnum krańcu jezioro rozszesza się i dzieli na dwie odnoggi, my pojechaliśmy wzdłuż krótszej w kierunku zachodnim, do Rjukan, dlektując się widoczną na wprost Gaustatoppen (1883 m n.p.m.) i ogromnym wodospadem spływającym po jej zboczu (104 m wysokości)
Rjukan to bardzo ciekawe miasteczko. Powstało około 100 lat temu w głębokiej, wąskiej górskiej dolinie w związku z wybudowaną tam elektrownią. Od południa osłania ją masyw Gaustatoppen, od północy masyw Overland. Ponieważ przez pół roku do miasteczka nie dociera światło słoneczne - zasłania je Gaustatoppen, na zboczu przeciwległej góry zainstalowano lustra odbijające światło. W zimie w centrum miasteczka miejscowa ludność może cieszyć się odbitym światłem słonecznym, latem w zdumienie wprawiają podwójne cienie. Stojąc twarzą do słońca można obserwować przed sobą swój własny cień. Pomysł zamontowania luster miał około stu lat, ale został zrealizowany dopiero w październiku 2013 roku. W słoneczne dni dają one wrażenie drugiego słońca.
W centrum miasta znajduje się kamienny kościół. Samo miasteczko to niewielkie domki zbudowane wzdłóż drogi, nad brzegiem górskiej rzeki. Po stromych zboczach nad miastem spływają liczne wodospady - wąskie i długie. Od zachodu najlepiej widać jak wąka jest to dolina. Wprawdzie nie widać z tych ujęć miasta, ale ono jest pomiędzy widocznymi na zdjęciu zboczami, a nad wszystkim góruje ogromna z tej perspektywy Gaustatoppen.
Na Gaustatoppen można wejść, ale o tej porze roku byłoby to trudne. Poza tym byliśmy z dziećmi i nie w głowie było nam zdobywanie szczytów. Krętą drogą wjechaliśmy na górę, w okolice centrum narciarskiego. Pstryknęliśmy fotkę górze i wodospadom, ruszyliśmy w stronę domu. Wycieczka obfitująca w mnóstwo wrażeń trwała cały dzień, z czego większość w samochodzie, ale było watrto. Polecam wszystkim takie atrakcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz