czwartek, 21 maja 2015

Bergen 11 - kwiaty, ptaki i koty

Pobyt w Bergen minął zbyt szybko. Jeszcze tyle ciekawych miejsc zostało do obejrzenia. Muszę więc znowu tam wrócić. Dzięki wykupionej karcie miejskiej udało się nam sporo zobaczyć. Na pewno jest to dobry sposób na zwiedzanie miasta, nie tylko Bergen, bo i w innych miastach w Europie taką kartę można kupić. Bergen ma swoją specyfikę - mimo, że położone dość daleko na północy ma stosunkowo łagodny klimat i mnóstwo opadów. Wpływ Golfstromu jest tu bardzo widoczny. W mieście można spotkać potężne araukarie i mnóstwo rododendronów, które nie rosłyby tak daleko na północy, gdyby nie wpływ ciepłego prądu morskiego. Dzięki specyficznemu położeniu pomiędzy fiordami a stromymi wzgórzami Bergen jest miastem zielonym. Nawet z centrum miasta widać zalesione na dole i skaliste, pokryte mchem na szczytach wzgórza. Poszczególne dzielnice miasta wciskają się pomiędzy wzgórz lub wspinają na ich zbocza dzięki czemu otoczone są zielenią. W mieście nie brak też pięknie zadbanych skwerów, parków i przydomowych ogródków. Nawet pomiędzy blokami ich właściciele dbają o zieleń i estetyczny wygląd. Mimo wczesnej wiosny miasto już było przystrojone gazonami z kwiatami, a w parkach i na skwerach zaczynały kwitnąc rododendrony. Tych ostatnich jest w Bergen nadspodziewanie dużo. Nie spodziewałam się ich tutaj, bo przecież u nas, na Pomorzu często przemarzają. Jak zwykle musiałam uwiecznić kwiaty, ptaki i koty napotkane w tym pięknym mieście. Z ptaków jak to blisko morza dominują mewy - nawet głowy mistrza Griega nie uszanowały. Ponadto typowe dla większości miast gołębie, wróble i wrony - wszystkie stanowią wdzięczny obiekt dla fotografa amatora i nie wymagają specjalnych zabiegów by je uwiecznić. Siedziałyśmy na ławce koło Muzeum Bryggen i podziwiałam sprytne bergeńskie wróble, które zawsze przed gołębiami zdołały porwać rzucane im okruch. Całe ich stadko urzędowało w pobliskim krzaku i nie wykazywały lęku przed przechodzącymi bok ludźmi. Zawsze też potrafię wypatrzeć koty, gdyż lubię je i fascynuje mnie ich niezależny żywot. W Bergen wypatrzyła ich kilka - każdy inny, ale wszystkie pewne siebie i nie lękające się ludzi, jakby chciały powiedzieć " Ja tu rządzę i proszę się nie wtrącać". Miasto ponadto zdobią liczne rzeźby, pomniki, fontanny. Niektóre z nich przedstawiają ludzi zasłużonych dla miasta i Norwegii, inne są po prostu elementami zdobiącymi budynki, place czy parki. Wszystkie opisane uroki Bergen prezentuję na zdjęciach. 

Kot Sylwester

Oznaki wiosny przy Lerkerinden.

Obok chodnika wystawiają swe pędy paprocie.

Sącząca się po skałach woda zasila paprocie.

Taki niepozorny a taki zachwycający.

Rozświetlają zieleń.

Czyż nie jest elegancka?

Wenus zdobiąca jeden z budynków niedaleko Bryggen.

Mewy nie mają szacunku dla mistrza Griega.

Przy ośmiokątnym stawie mewy okupują wszystko. 

Ale są zgrabne.

Koegzystują obok siebie - mewy i gołębie.

Piękny gazon z hiacyntami.

Ten gazon też jest piękny.

Ta rzeźba zdobi ścianę Muzeum Uniwersyteckiego.

Pięknie ukwiecony skrawek łąki.

Małe jest piękne.

Stary Wyjadacz z Bryggen.

Smukła araukaria w Ogrodzie Botanicznym przy Uniwersytecie. Poniżej różne eksponowane w nim roliśny. 








W Nygardsparken zachwyciły mnie drzewa.

Ta fontanna zachwyciła Jadzię.

Czyż nie piękne?

Tajemniczy Nieznajomy.

Nygardsparken w pełnej krasie.



Ta wrona nikogo się nie bała.

Stadko gołębi przy Bryggen.

Szary wróbelek też potrafi się wyróżnić.

Kaczki wypatrzyły nawet tą niewielką kałużę przy Lerkerinden.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz