czwartek, 10 października 2013

Kronene i Havet

Kronene to urwisko skalne niedaleko Kongsbergu, na którym umieszczono tarcze herbowe królów, którzy w jakiś sposób przysłużyli się miastu. Żeby dojść do Kronene (Korony) z miasta należy wspiąć się dość wysoko stromą uliczką, a potem równie stromą drogą przez las. Droga jest dość uciążliwa i męcząca, ale wszelki trud wynagradzają widoki. Widoczne z góry miasto i przeciwległe zbocza są tak piękne, że nie żałuje się wylanego przy wędrówce potu. 




Wczoraj przy słonecznej pogodzie las zachwycał bogactwem jesiennych barw. Nagie skały, urwiste zbocza, głęboki jar to tylko niektóre z elementów krajobrazu wartych zapamiętania.






Uwieńczeniem wędrówki jest skała z herbami królewskimi. Ostatnio musiały zostać odnowione, gdyż znów prezentują się barwnie. Inskrypcja pod nimi jest wypisana gotykiem - wygooglałam nawet jej tłumaczenie, ale jest ono niezrozumiałe (jak zawsze tłumaczenia przez google tłumacza, dlatego jej tu nie wklejam). 



Jak można odczytać z herbów historia Kongsberga zaczęła się w roku 1624. Miasto zostało założone przez Chrystiana IV, bo w przylegających górach znaleziono srebro. Margrit  Sandemo w "Sadze o Ludziach Lodu" przytacza anegdotę o założeniu miasta. "Król miał założyć Kongsberg, miasto w pobliżu kopalni srebra. Ale był wtedy taki pijany, że gdy miał wskazać, w którym miejscu powinny być wzniesione miejskie budynki, pokazał w odwrotnym kierunku. Tak więc Kongsberg, zamiast leżeć w okolicy zwanej Saggreanden, położone jest w Numedulslagen." W herbach królewskich widać całą skomplikowaną historię Norwegii - rządzili tu królowie duńscy, potem szwedzcy, aż dopiero w XX wieku Norwegia odzyskała niepodległość. Na ścianie skalnej upamiętniono następujących królów:
Christian IV ,  Frederik III (1648) i Christiana V (1685). Po Frederik IV, Christian VI i królowa Sofia Magdalena (1733), Frederik V (1749), Oscar (1845), Oscar II (1890), Haakon VII (1908), Olav V (1962) i wreszcie Harald V ( 1995).

Po drodze na górę znalazłam kilka ciekawych drzew, jak np. poskręcana sosna, czy rozsadzający korzeniami skałę grab.




Niska roślinność to głównie mchy i porosty, nieliczne już grzyby, a w jednym miejscu natknęłam się na kwitnące niecierpki, ale zupełnie inne niż te, które można spotkać u nas. Natomiast nigdzie nie spotkałam tak ostatnio powszechnej a Polsce nawłoci - mam nadzieję, że tu nie dotrze i nie zagłuszy miejscowej roślinności.




Powrót był dużo łatwiejszy, choć znacznie bardziej rozbolały mnie nogi przy schodzeniu z góry. Jeszcze tylko kilka zachwyconych spojrzeń na góry i byłam z powrotem na Peckelsgate.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz