piątek, 19 lipca 2013

Żagle Dąbrowa Wielka

Jacek zabrał mnie i Zosię na żagle na jezioro Dąbrowa Wielka niedaleko Mławy. 


Samo jezioro, to taka trochę większa kałuża. Mniej więcej jak Przywidzkie, tyle że niższe brzegi i płytsze. Wypożyczyliśmy łódkę w Ośrodku Wypoczynkowym Inter Piast w Kaliborni koło Dąbrówna. Przy kei przywitały nas kaczki.


Miły bosman wydał nam sprzęt i zaczęliśmy klar przed wypłynięciem. Jackowi ładnie udało się wyjść z przystani bez pomocy pagai. "Rejs" został rozpoczęty.. 



Miejsca na żeglugę nie było zbyt dużo, bo jeziorko niewielkie, a jeszcze wyspa zasłaniała wiatr. Początkowo płynęliśmy bajdewindem, bo wiało nam w twarz. Halsy należało zmieniać dość często więc i ręce trochę bolały od sznurków. Szoty foka obsługiwałyśmy z Zosią na zmianę. Widoczki takie sobie, choć woda i las to zawsze ładne krajobrazy. Do brzegu nie można było się zbliżyć, bo dość szybko było widoczne dno, a nie chcieliśmy orać go mieczem. Dwa razy przepłynęliśmy za wyspę i z powrotem, co zajęło nam dwie godziny z niewielkim hakiem. Poobserwowaliśmy łabędzie, pooglądaliśmy brzegi i zatoczkę, w oddali widzieliśmy Dąbrówno.










Przyjemność żeglowania wielka mimo, że jezioro małe. Poczuliśmy wiatr w żaglach - czasami nawet niezły - oraz widzieliśmy jak obwisły, gdy wiatru zabrakło. Mieliśmy okazję płynąć na wszelkie sposoby, bo wiatr kręcił i zmieniał się. Najlepsze żeglowanie było bajdewindem, bo według Jacka pomiarów prędkość dochodziła do 4,5 węzła. Raz udało nam się rozłożyć żagle na motyla, ale wtedy prędkość była znikoma. Za to pięknie wyszło nam podejście do kei. W porę z zrzuciliśmy żagle i dobiliśmy do pomostu. Potem jeszcze klar portowy i mogliśmy zdawać łódkę.


Może jeszcze kiedyś uda się nam to powtórzyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz