sobota, 2 listopada 2013

Saga o Ludziach Lodu - ponownie

Dziś skończyłam czytać "Sagę o Ludziach Lodu" Margrit Sandemo. Czterdzieści siedem tomów czytałam przez prawie trzy miesiące. Nie jest to wynik rewelacyjny, ale też nie tylko poświęcałam się czytaniu. Czas na podsumowanie.


Całą Sagę czyta się dość dobrze, choć oczywiście są lepsze i gorsze tomy. Najsłabszy jest chyba tom zatytułowny "Martwe wrzosy", najlepszy zdecydowanie jest tom pierwszy. Tak chyba powinno być, żeby zachęcić do czytania. Świetny jest też tom o wędrówce Shiry. Natomiast sama końcówka jest już nużąca - walka z Tengelem Złym jest zbyt rozwlekła i zmusza do przeżucania nadmiaru opisów. Nie mniej jednak cały cykl jest wart przeczytania, ale chyba nie tak, jak ja to zrobiłam czyli ciurkiem. Warto robić sobie przerwy na coś innego, żeby z większym zainteresowaniem wracać do Sagi. 
W "Sadze o Ludziach Lodu" jest wszystko - powieść historyczna i obyczajowa, fantasy i horror, przygoda i romans. Dzięki temu czyta się ją z dużym zainteresowaniem i nie męczy zbyt szybko. Ciekawostki historyczne przeplatają się z fantastycznymi opisami i jak najbardziej realnymi wydarzeniami w życiu bohaterów. Całość jest hymnem pohwalnym dla wzajemnego zrozumienia i szcunku pomiędzy ludźmi związanymi niekoniecznie więzami krwi. Przez całą Sagę przewija się także miłość do zwierząt. I to są niezaprzeczalne wartości "Sagi o Ludziach Lodu".
Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, to z całego serca polecam, a tym którzy czytali proponuję wróćić do lektury raz jeszcze. Przy drugim czytaniu dostrzega się więcej i nowe aspekty tej fantastycznej historii rozgrywającej się na przestrzeni czterech wieków docierają do świadomości czytelnika.


Po kilku wizytach w Norwegii bardziej jestem w stanie wyobrazić sobie miejsca, w których rozgrywa się akcja Sagi, wygląd budynków i krajobrazy. Norweskie góry są piękne i surowe i tak opisuje je Sandemo. Budynki drewniane i niezbyt okazałe w niczym nie przpominają polskich dworków, nawet jeżeli noszą miano dworów - w skansenie w Oslo można znaleźć takie, które przypominałyby Lipową Aleję czy Elistrand. Klimat opowieści można odnaeźć w norweskich górach, które same w sobie zdają się tajemnicze i magiczne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz