sobota, 11 maja 2013

Obrazki z Kongsbergu II

Dziś wybrałam się na spacer w stronę Kronene. Idąc ulicą Havet pod górę trafiłam na skraju lasu  na kępę miniaturowych żonkili, które tu podobno rosną dziko i na skromnego fiołka trójbarwnego, a kawałek dalej kępę wrzosu z ubiegłorocznymi owocnikami i świżą zielenią gałązek.




































Nie doszłam do Skały Królów, tylko trochę wcześniej, niedaleko pięknego, czerwonego  skręciłam w prawo  i zaczęłam wspinać się na szczyt Storasen. 


Droga prowadziła pod górę lekkimi zakosami ale dosyć stromo. Oczywiście zasapałam się ale było warto - widoki przepiękne.

Widoczne w głębi płaty śniegu to stok narciarski.
Prawie na samym szczycie stoi taki sobie domek - obecnie chyba nie zamieszkały, ale widać, że ktoś o niego dba.




















Obok tego domu skręciłam w słabo widoczną ścieżkę w poprzek zbocza lekko schodzącą w dół. Na początku ścieżka była such i dość lekko się nią szło, ale później stała się bardziej stroma, błotnista, z wystającymi skałami - jednym słowem piękna i dzika.


W tym miejscu pośliznęłam się i na kolanach oddałam pokłon królowi gór.





































Trudy schodzenia nagradzały takie widoki pomiędzy drzewami.



W końcu obok dzikiego wąwozu dotarłam do wyznaczonej i opisanej ścieżki turystycznej, o której czytałam wczoraj.



Tą ścieżką dotarłam do ulicy Bergsbakken, a stąd już było blisko do domu. Jeszcze tylko parę zdjęć na panoramę Kongsbergu i dalsze góry oraz na zbocze góry, którą przed chwilą pokonałam.


Wycieczka, choć dość męcząca była wspaniała. Dopiero, gdy zejdzie się z szerszych dróg widać, jak piękne i dzikie są góry w pobliżu Kongsbergu, mimo że nawet w środku lasu widać ślady działalności człowieka w postaci przecinających w  poprzek zbocze kamiennych murków.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz