sobota, 11 stycznia 2014

Loty narciarskie


Oglądając dzisiejszą transmisję z konkursu na mamuciej skoczni patrzyłam z podziwem na skoczków, którzy skaczą na odległość ok. 200 m. Wciąż przypominała mi się wycieczka do Vikersundu na najwyższą skocznię na świecie. Gdy stanęliśmy  na górze i spojrzałam w dół aż zakręciło mi się w głowie. Wtedy mój podziw dla skoczków wzrósł wielokrotnie. To naprawdę robi wrażenie.
To jeszcze nie ta największa skocznia - do Vikersundbakken trzeba jeszcze przespacerować się ostro pod górkę.

Widok z Vikersundbakken jest wspaniały, ale stojąc na krawędzi rozbiegu można dostać zawrotów głowy.

Tam na górze człowiek czuje się jak na skraju przepaści, a oni zjeżdżają w dół i skaczą. Dziś dodatkowo na pewno mieli w pamięci wczorajszy upadek Morgiego. Trzeba mieć wiele odwagi żeby usiąść  na desce zjechać i skoczyć.  Skoki nie należały do najdalszych, ale najdłuższe przekraczały imponującą odległość 190 m. Nawet ci, którzy osiągnęli znacznie niższe odległości wzbudzają mój podziw. 
Dzisiejszy konkurs przyniósł małą niespodziankę - wygrał najstarszy startujący zawodnik, czyli niespełna czterdziestodwuletni Japończyk Noriaki Kasai. Bardzo sympatyczny, zawsze uśmiechnięty zawodnik, po którym widać, że bawi go to, co robi już od ponad dwudziestu lat. Widać też, ze cieszy się on sympatią innych zawodników i trenerów. Miło było patrzeć na nie rzadko o połowę młodszych zawodników gratulujących seniorowie sukcesu. Wielu z nich biegało z przysłowiową koszulą w zębach, gdy Noriaki wygrywał zawody Pucharu Świata, a niektórych nie było na świecie, gdy zdobywał trofeum mistrza świata. Wspaniały zawodnik pieknie rozwija swoją karierę i może nawet zagrozić kandydatom na mistrzów olimpijskich. Myślę, że gdyby miało się nie udać na olimpiadzie któremuś z Polaków to najbardziej ucieszyłby mnie sukces seniora z Japonii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz