wtorek, 26 lutego 2013

Środa Śląska


Moje rodzinne miasteczko zawsze będę wspominać z rozrzewnieniem. Niewielkie miasto na Dolnym Śląsku, 30 km na zachód od Wrocławia. Dość ciekawe architektonicznie. Znaczna część średniowiecznych murów miejskich zachowała się w dobrym stanie i otacza centrum miasta. 

Dawne fosy częściowo zamieniono na park. Rynek zachował specyficzny wrzecionowaty kształt - niewiele miast miało taki właśnie rynek. W centrum rynku ratusz z charakterystyczną wieżą zwieńczoną miedzianą kopułą.


W ratuszu zawsze mieścił się Urząd Miasta oraz muzeum regionalne. W latach dziewięćdziesiątych muzeum wzbogaciło się o słynny skarb średzki. Oprócz dużej ilości złotych monet pod koniec lat osiemdziesiątych wykopano w Środzie  insygnia królewskie, które prawdopodobnie jakiś władca czeski zastawił u średzkich kupców. Skarb jest pięknie eksponowany w jednej z sal muzealnych z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa.



Za ratuszem stoi pomnik Rolanda.

W obrębie murów miejskich znalazły się dwa kościoły, trzeci jest poza murami, ponieważ w średniowieczu mieściło się przy nim leprozorium. Jest też najstarszy kościół w Środzie, z elementami romańskimi. Za moich czasów był on zamknięty i wymagał kapitalnego remontu. Teraz podobno jest już wyremontowany i nawet pełni rolę kościoła parafialnego dla części miasta. 






 Największym kościołem w Środzie jest kościół p.w. św. Andrzeja. Jego dzwonnica była kiedyś wieżą bramną. Ten kościół zawsze robił na mnie duże wrażenie, gdy byłam dzieckiem. Przestronny, oświetlony przesianym przez kolorowe witraże światłem był jakiś tajemniczy. Znajduje się on przy rynku.





Drugi z kościołów znajduje  się przy szkole  nr 1. Już nie pamiętam, pod jakim był wyzwaniem, ale nie jest tak okazały, jak ten przy rynku. W tym kościele bywałam rzadziej, bo znajdował się on dalej od naszego domu.













W okolicach Środy znajdowały się dwa duże pałace. Gdy ja tam mieszkałam zajmowały je jakieś państwowe instytucje oraz mieszkania. Jeden z nich był, przy tak zwanych "kajakach" a drugi na "Bielanach" za ulicą Mostową. Obydwa były chyba kiedyś siedzibami szlacheckimi ale ja pamiętam je dość zdewastowane. Może teraz odzyskały swoją świetność. Także przy dawnej ulicy Świerczewskiego wzdłuż murów stoi budynek przypominający swoim wyglądem pałac. 
Nasz dom znajdował się już poza centrum miasta, przy byłej linii kolejowej -  między torami, a byłą ulicą Nowotki. Był to ostatni budynek wielorodzinny przy tej ulicy, na przeciwko starego parku. W parku było mnóstwo starych drzew, ale dominowały ogromne topole. Centralna aleja parku była wysadzona kasztanowcami. Na jednej z parkowych łąk rósł ogromny dąb. Za torami znajdowały się ogródki działkowe, potem pola i las. W lesie były dwa charakterystyczne dęby. O jednym mówiliśmy, że ma dwieście lat, a o drugim, że jest pięćsetletnim staruszkiem. Zwłaszcza ten drugi był ogromny.
Już dawno nie byłam w Środzie. Tak ją pamiętam i wszelkie zmiany, pewnie na lepsze, nie docierają jakoś do mnie. Dodam tylko, że Środa Śląska, jako miasto nie wypadła sroce spod ogona i znana jest w historii z prawa średzkiego, na którym lokowano wiele innych polskich miast, a niektóre z nich z czasem przerosły Środę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz