piątek, 22 lutego 2013

Praca
Narzekałam, gdy musiałam codziennie chodzić do pracy, a teraz jej mi brakuje. Choroba spowodowała, że zastąpiła mnie młoda i zdrowa. Właściwie to nawet nie mam do nikogo pretensji. I tak nie mogłaby pracować tak, jak poprzednio więc zatrudniono Małgosię  na moje miejsce. Jedynie moje dni są teraz bardzo monotonne. Rano budzi mnie Hirek, więc ubiera go i robię mu śniadanko. Potem sama jem śniadanie i czytam, a Hirek ogląda bajki i się bawi. Ja idę do i rozpalam ogień. Przez cały dzień co godzinę, półtorej biegam do pieca. W przerwach zmywam, czytam, gram na komputerze lub z Basią i Hirkiem idę na spacer. Czasami wypuszczę się do Gdańska lub do Kolbud. I to są moje rozrywki. Basia szuka pracy. Gdy ją znajdzie będę musiała zajmować się Hirkiem przez cały dzień. Zanim ją znajdzie pojadę do Jacka do Norwegii. Bardzo podoba mi się w Kongsbergu. 
Od skończenia studiów pracowałam. To wchodzi w krew. Gdy w 2007 przeszłam na emeryturę wytrzymałam w domu miesiąc. Wtedy trafiła mi się praca w Kozim Grodzie. Fajna, bo na miejscu i zupełnie inna niż praca w szkole. Teraz jest trudniej, dlatego lepiej żeby Basia coś znalazła. Dobrze jej zrobi wyrwanie się na trochę z domu. Zanim znowu uziemi ją następne dziecko.  
Lubiłam pracę w szkole dopóki reforma nie zamieniła pracy z uczniem w papierkową robotę. Myślę, że byłam niezła w tym, co robiłam. Wiadomo - w ciągu dwudziestu paru lat były lepsze i gorsze momenty, ale chyba nigdy nie były całkiem złe. Najtrudniej rozmawiało mi się zawsze z rodzicami, zwłaszcza z tymi, którzy wyróżniali się roszczeniową postawą wobec szkoły nie dając nic w zamian. Jedno zawsze miałam na uwadze, żeby nawet o najgorszym uczniu zawsze powiedzieć rodzicom coś dobrego. Chyba dzięki temu zyskiwałam ich zaufanie. 
Może jeszcze kiedyś znajdę jakąś pracę, choć mało to prawdopodobne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz