piątek, 29 sierpnia 2014

Jonsknuten - droga na szczyt

Już  kilka  razy  byłam niedaleko wierzchołka Jonsknuten, ale zawsze jechaliśmy tam z dziećmi i z wózkiem, więc  nie  było  szans  by wspiąć  się na  sam  szczyt.  Dziś  mi się to udało. Zosia z dziećmi jest w Gdańsku, a ja pomagam Jackowi pakować się przed przeprowadzką do Bergen. Dzisiejszy dzień przeznaczyliśmy na relaks i postanowiliśmy wspiąć się na szczyt Jonsknuten (904 m n.p.m.). Od parkingu trzeba przejść kawałek drogą szutrową, a potem to już kamienistą ścieżką pod górę. Momentami było ciężko, bo ścieżka stroma, a moja kondycja niewielka. Na początku drogi mija się wylot z jakiejś jaskini - wiosną wypływał z niej strumień, ale  teraz  wszędzie  sucho,  to i strumień wysechł. Po sylwetce Jacka widać, że wylot jest niski i ciasny więc trudno mówić o wejściu tam. Ścieżka z początku tylko stroma w środkowym odcinku robi się bardzo stroma, a wystające kamienie tworzą coś na kształt schodów z nierównymi stopniami. Zaczyna się ona mniej więcej na granicy lasów. Powyżej ciągnie się pas karłowatych krzewów z pojedynczymi, dziwnie powykręcanymi drzewami. Ten odcinek był trudny w drodze pod górę, ale przy schodzeniu stał się wprost karkołmny - czasmi zastanawiałm się, czy nie schodzić tyłem, jak po drabinie. Nad niewielkim wysokogórskim jeziorkiem ścieżka trochę się wypłaszcza i można trochę odetchnąć po mozolnej wspinaczce. Potem już pomiędzy skałami i po skałach droga prowadzi na szczyt. Na szycie niedaleko masztu antenowego znajduje się śmieszny domek, w którym wyłozone są zaszyty, aby każdy "zdobywca szczytu" upamiętnił swój wyczyn. Widoki z góry są wspaniałe. Ze wszystkich stron widać śródgórskie doliny i kolejne pasma gór za nimi. Bardzo wyraźnie widoczny jest Kongsberg, a dziś nawet widać było jezioro koło Darbu i fragment Drammen. Wprawdzie słońce schowało się, gdy byliśmy na szczycie ale z daleka widoczne były nasłonecznione doliny. Zimny wiatr zmusił nas do zejścia z wierzchołka i rozpoczęliśmy marsz w dół. Wbrew pozorom wcale nie łatwiejszy niz pod górę, a miejscami nawet trudniejszy. Oczywięcie całą wycieczkę dokumentowałam aparatem fotograficznym. Tu przedstawiam tylko niektóre z wykoanych zdjęć.
Jacek penetruje wylot jaskini.

Ścieżka pod górę staje się co raz bardziej stroma.


Powykręcane drzewa dominują nad niskimi zaroślami .

Wznoszące się nad ścieżką skały budzą respekt.

Widok na jeziorka połozone przy drodze do Kongbergu>

W wysokogórskim jeziorku jak w lustrze odbijają się chmury  i drzewa.

Do szczytu już nie daleko.


Porosty tworzą barwne kompozycje na skałach.

W dole widać Kongsberg.

Rzut oka w drugą stronę i znów jezioro.

Gdzieś między  chmurami być może kryje się Gaustatoppen.

Piękny widok w kierunku pólnocnym.

Ścieżka w dół obok imponujących skał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz