Nie lubię narzekać na tym forum, ale sprawa, o której dzisiaj piszę już bardziej mnie śmieszy iż denerwuje. Już ponad dwa miesiące informuję kolejnych pracowników nc+, że dekoder załączony do umowy abonenckiej Gienka został zwrócony, a oni wciąż żądają jego zwrot lub jakichś dokumentów potwierdzających zwrot. Zrobiłam fotokopię takiego dokumentu i załączam ją do każdego maila do nich, ale to nie wystarcza. Nie tylko wciąż żądają zwrotu urządzenia, ale jeszcze każą płacić jakąś karę, za to że nie został on zwrócony w terminie. Gienek wypowiedział umowę jeszcze w styczniu. Okres wypowiedzenia minął 28 lutego i do 14 marca mieliśmy czas na zwrot dekodera. Zrobiliśmy to 7 marca w autoryzowanym punkcie w Centrum Kowale pod Gdańskiem. Fakt, że dekoder przyjmował niekompetentny, młody chłopak, który miał problemy z zalogowaniem się do systemu, ale do głowy mi nie przyszło, że wynikną z tego jakieś problemy. Zostawiłam urządzenie w punkcie za pokwitowaniem (mam je do dziś) i pojechałam do domu. Ponieważ była to sobota oficjalny dokument potwierdzający zwrot odebrałam w poniedziałek i naiwnie myślała, że to już koniec. Niestety już po śmierci Gienka zaczęły się telefony z żądaniami zwrotu dekodera, a nie wiele później przyszedł list z żądaniem zapłaty kary umownej za nie dopełnienie tej formalności w terminie. Oczywiście osoby dzwoniące za każdym razem najpierw nie chciały ze mną rozmawiać, dopiero na wiadomość o śmierci męża raczyły mi wyjaśnić w czym rzecz. Za każdym razem tłumaczyłam, że dekoder został zwrócony, ale widocznie to do nich nie przemawiało. Potem wysłałam kilkakrotnie mailem fotokopię dokumentu potwierdzającego zwrot, ale i to nie wystarczyło. Widocznie łatwiej było wydzwaniać do mnie niż poszukać w systemie dokumentu o odpowiednim numerze. Przecież ten, który ja dostałam został wydrukowany z komputera i w systemie musi być po nim jakiś ślad. Gdy pewnego dnia w Norwegii ktoś usiłował dodzwonić się do mnie 11 razy (nie odbierałam, bo akurat miałam, co innego do roboty niż denerwować się na niekompetencję innych) napisałam do Urzędu Ochrony Konsumenta z zapytaniem, co w takiej sytuacji mogę zrobić powiadamiając o tym oczywiście nc+. Odpowiedzieli mi, że można to uznać za nękanie i oddać sprawę do sądu lub zgłosić na policję. Oczywiście nie chcę chwytać się tak drastycznych metod. Na jakiś czas sprawa przycichła, aż do momentu, gdy w połowie maja przyszło pismo od komornika w sprawie nie zapłaconej kary umownej za nie zwrócenie dekodera. Wysmażyła wtedy kolejnego maila do nc+ i otrzymałam odpowiedź z działu z reklamacji, z kolejną prośbą o kopię dokumentu zwrotu urządzenia. Po raz kolejny więc wykazałam, że "nie jestem wielbłądem" i wysłałam żądaną kopię. Znów naiwnie myślałam, że to już koniec. Do dziś! Dzisiaj dostałam informację, że nie mogą uwzględnić mojej reklamacji (ja nie reklamowałam, tylko udowadniałam swoja rację), o Gienek nie wystawił mi pisemnego upoważnienia (chyba zza grobu). Zażądali ode mnie aktu zgonu męża, więc wysłałam im foto kopię, ale obawiam się, że na tym spawa się nie skończy i faktycznie będę musiała skorzystać z rady Urzędu Ochrony Konsumenta. I tak na stare lata zostanę pieniaczem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz